
2 SEKUNDY. 1 PRZYCISK. 0 PROBLEMÓW.
Jak mówi mój mąż: jeśli chodzi o urządzenia domowe, prostsze znaczy lepsze.
Oszczędza energię, wodę oraz (co najważniejsze!) czas.
Razem z mężem postanowiliśmy pewnego dnia przygotować listę rzeczy DO ZROBIENIA. Po skończeniu popatrzyliśmy na wszystkie wpisy i zrozumieliśmy, że doba nie ma dość godzin, aby je wszystkie wykonać.
Znacie tę sytuację: dzieci, praca, zajęcia domowe, zakupy, sprzątanie, planowanie, naprawianie, gotowanie. Jeśli, jakimś cudem, mamy trochę wolnego czasu, staramy się go spożytkować na odrobinę relaksu – film, książkę, posiłek w cztery oczy (Ha! Pamiętacie jeszcze o czymś takim?).
Przykładowo pomyślcie o praniu. Ciągle narasta i tak bez końca. Kiedy tylko wyjmę świeże pranie z pralki, w koszu czekają już dwie kolejne porcje. Na pranie ubrań można stracić dużo czasu. A dla rodziców czas jest bardzo cenny!
A co z wodą i prądem! Kosztowały nas fortunę.
Więc daliśmy sobie spokój z listą rzeczy DO ZROBIENIA i skupiliśmy się na czymś innym – wehikule czasu.
Kilku przyjaciół powiedziało nam o nowej serii pralek MyTime firmy Indesit, więc je sprawdziliśmy. Były dokładnie tym, czego potrzebowaliśmy. Niezwłocznie pozbyliśmy się starej pralki i kupiliśmy model MyTime. Precz ze starym, witajcie nowości!
Ta mała perełka posiada sześć ultraszybkich programów, które trwają od 20 (tak, DWUDZIESTU!) do 59 minut, w zależności od typu załadunku. Wrzucam pranie i nagle wszystko jest nieskazitelnie czyste.
Innym problemem były oszczędności (oczywiście). Mało wydajne urządzenie oznaczało dodatkowe koszty każdego miesiąca. Jak poradziła sobie nasza nowa pralka?
Odpowiedź brzmi: rewelacyjnie. Przy niewielkim załadunku oszczędność wody wynosiła ponad 70%.
Więc tak, to wehikuł czasu. Może nie jesteśmy w stanie podróżować do przyszłości lub przeszłości, ale z pewnością możemy bardziej cieszyć się teraźniejszością.
Więcej informacji na temat serii urządzeń MyTime firmy Indesit można znaleźć tutaj.